Zdjęcia:
http://photochronograph.ru/2013/01/16/revolyuciya-v-rumynii-1989-goda/
tekst:
http://teatrnn.pl/leksykon/node/3538/czerwiec_1989_–_rewolucja_w_rumunii
opracował Tadeusz Przystojecki
W odróżnieniu od innych państw bloku sowieckiego, Rumunia nie uniknęła rozlewu krwi, wchodząc pod koniec lat osiemdziesiątych na drogę transformacji. Rewolucja, która miała gwałtowny przebieg, nie tylko zaowocowała straceniem znienawidzonego dyktatora Nicolae Ceausescu, licznymi ofiarami spośród ludności cywilnej, ale wprowadziła chaos i dała władzę ludziom, którzy byli w dużym stopniu związani z dotychczasowym reżimem. Mimo pozorów demokracji przez wiele lat po 1989 roku niewłaściwie rządzona Rumunia była pogrążona w stagnacji i zacofaniu.
Pod koniec lat 70. nastąpił spadek poziomu życia ludności w Rumunii, rozwiały się też nadzieje wiązane z osobą Ceausescu, narastały natomiast nastroje antyreżimowe. Latem 1977 roku miał miejsce strajk górników, uprzywilejowanej grupy społecznej, o której względy zabiegały władze Rumunii. Górnicy domagali się odwołania decyzji godzących w ich ekonomiczne i finansowe prawa. Mimo narastającego kryzysu, grupa ta cieszyła się niesłabnącym poparciem władz.
W 1979 roku powstał w Rumunii Wolny Związek Robotników (jako odzwierciedlenie wydarzeń w Polsce końca lat 70.). Jednakże nigdy nie rozwinął on szerszej działalności. Dopiero niemal dziesięć lat później miały miejsce manifestacje o szerszym zasięgu. W lutym 1987 roku, w mieście położonym blisko granicy radzieckiej, studenci zaprotestowali przeciwko obniżaniu się stopy życiowej. W listopadzie tego roku, w czasie wyborów do parlamentu, w jednym z miast centralnej Rumunii ujawnił się silny ruch protestacyjny wobec reżimu. Trzon manifestacji stanowili robotnicy. Jednakże żadne z tych wydarzeń nie spotkało się z szerszym poparciem społecznym. Właściwie aż do grudnia 1989 roku nie zanotowano żadnych znaczących niepokojów wśród ludności.
Opozycja w łonie partii
Nie istniała praktyczne żadna opozycja w łonie partii komunistycznej. Pewnym zagrożeniem dla władzy Ceausescu byli ludzie, którzy pozostawali pod bezpośrednim wpływem Moskwy. Rumuński przywódca trzymał ich jednak na dystans, nie dopuszczając do wyższych stanowisk i poddając ścisłej obserwacji. W 1979 roku podczas XII Zjazdu Partii jeden z nich, Constantin Parvulescu, dawny działacz Kominternu skrytykował Ceausescu za odstępstwa od „zasad marksizmu-leninizmu” oraz za jego działania zmierzające do obsadzenia swojej rodziny w strukturach władzy (próby stworzenia swoistej dynastii w łonie partii komunistycznej). W 1984 roku grupa generałów podjęła nieudaną próbę usunięcia przywódcy drogą zamachu stanu. Z inicjatywy promoskiewskiej Grupy Sześciu, powstał list skierowany do Ceausescu (tzw. list Sześciu), w którym domagano się, by ten postępował zgodnie z kursem reform zapoczątkowanym przez Gorbaczowa.
Powyższe przesłanki wskazują na fakt, iż nie istniała żadna poważna siła opozycyjna wobec reżimu Ceausescu, a sam przywódca potrafił wygrywać antyrosyjskie nastroje społeczeństwa – długo traktowano go jako męża opatrznościowego. Wszelkie przejawy sprzeciwu wobec władzy dyktatora przedstawiano jako prowokację ze strony ZSRR. Władza dysponowała doskonale zorganizowanym i poinformowanym aparatem bezpieczeństwa (Securitate), który był w stanie wychwycić i zdławić w zarodku wszelkie przejawy antyreżimowych postaw i działań. Ponadto Ceausescu chorobliwie kochał władzę i nie zamierzał się nią dzielić z nikim oprócz członków własnej rodziny. Reformy Gorbaczowa były mu nie na rękę, gdyż oznaczały nie tylko konieczność unowocześnienia gospodarki, ale również rozliczenie ze skompromitowanym aparatem władzy. Rumuński dyktator panicznie bał się takiej sytuacji. Fakt ten tłumaczy dlaczego sugerował on innym przywódcom państw Układu Warszawskiego zdławienie rodzącej się w Polsce demokracji po czerwcowych wyborach w 1989 roku.
Te wszystkie czynniki dowodzą, że jedyną możliwą drogą zmiany władzy w Rumunii mógł być gwałtowny sprzeciw wielu środowisk i grup społecznych. To tłumaczy wybuch rewolucji.
Wydarzenia w Timisoarze
Spiskowcy, którzy organizowali zryw, chcieli więc aktywizacji szerokiego kręgu społeczeństwa. W tym celu rozdmuchano sprawę eksmisji pastora Laszlo Tokesa, wywodzącego się z węgierskiej mniejszości, zamieszkałego w Timisoarze. Na żądanie władz biskup odwołał go ze stanowiska i kazał wyprowadzić się z przysługującego mu mieszkania. Szesnastego grudnia 1989 roku wierni, którzy w proteście przeciw eksmisji duchownego zebrali się wokół miejsca jego zamieszkania, przyciągali inne osoby, które do tej pory nie miały nic wspólnego ze sprawą. Zebrał się tłum, który mimo odwołania decyzji o eksmisji, nie chciał się rozejść. Skandowano antykomunistyczne hasła. W odpowiedzi na tę żywiołową manifestację, policja i Securitate przystąpiły do brutalnej rozprawy z jej uczestnikami.
Nie zdołano jednak zaprowadzić porządku. Następnego dnia tłum wdarł się do budynku Komitetu Lokalnego Komunistycznej Partii Rumunii i próbował podpalić gmach. Do akcji wkroczyło wojsko wyposażone w ciężki sprzęt bojowy. W mieście zapanował chaos, wojsku nie udało się od razu spacyfikować tłumu. Padły strzały, byli zabici i ranni. Dopiero 18 grudnia centrum miasta zostało opanowane przez wojsko i policję. W mieście wprowadzono stan wojenny, zakazano zgromadzeń. Grupa młodych mężczyzn złamała ten zakaz, utworzyła pochód, niosąc rewolucyjny sztandar i śpiewając patriotyczne pieśni. Władze odpowiedziały ogniem. Znów padli zabici i ranni. Dziewiętnastego grudnia wciąż strajkowały fabryki, w których nie udało się przywrócić ładu. Dwudziestego grudnia robotnicy wkroczyli do miasta. Sto tysięcy protestujących skandowało antyreżimowe hasła. Przedstawiciele rządu, którzy drogą negocjacji chcieli osiągnąć kompromis, nie byli w stanie spełnić podstawowego postulatu tłumu – odwołania Ceausescu. Dwudziestego pierwszego grudnia do Timisoaru zaczęły przybywać pociągi wypełnione robotnikami z fabryk Oltenii, którzy mieli posłużyć władzy do stłumienia strajków w tym mieście. Jednak nie tylko nie pomogli, ale sami przyłączyli się do strajku.
Obalenie dyktatury Ceausescu
Tymczasem echa wydarzeń w Timisoarze odbiły się szerokim echem w innych miastach Rumunii. Rozpuszczono plotki o tysiącach ofiar śmiertelnych, nagłośniono też żądania demonstrantów, dotyczące m.in. obalenia dyktatury Ceausescu. Dwudziestego grudnia, po powrocie z Teheranu, Nicolae Ceausescu wypowiedział się publicznie o „zagrożeniu kraju inwazją radziecką” i ogłosił zwołanie wiecu na dzień następny. Wiec na placu w Bukareszcie miał być manifestacją poparcia dla władzy, a przerodził się w gwałtowną antyreżimową manifestację; wszystko było relacjonowane na żywo przez państwową telewizję. W stolicy i w pozostałych miastach rozgorzały walki. Ceausescu, który pozostał w gmachu KC, ogłosił stan wyjątkowy. Wojsku udało się chwilowo spacyfikować demonstrację. Dwudziestego drugiego grudnia demonstranci powrócili, lecz tym razem razem siły porządkowe były po ich stronie. Dyktator został wraz z żoną Eleną ewakuowany helikopterem z dachu otoczonego przez tłum budynku. Niedługo potem zostali oni schwytani przez wojsko i po krótkim procesie w Targoviste, rozstrzelani 25 grudnia 1989 roku. Zarówno proces, jak i egzekucja były filmowane przez telewizję i pokazane społeczeństwu.
Mimo wielu niejasności wiadomo, że za rewolucyjnym spiskiem stanęli ludzie z bliskiego otoczenia dyktatora. Prawdopodobnie planowali oni przeprowadzić zamach stanu w Nowy Rok, jednak zajścia w Timisoarze przyspieszyły bieg wydarzeń. Jedną z kluczowych postaci był gen. Victor Stanculescu, który zainspirował Ceausescu do zorganizowania wiecu, a następnie namówił go do ucieczki śmigłowcem, co ostatecznie zdyskredytowało przywódcę w oczach społeczeństwa, czyniąc go zbiegiem. Spiskowcy niewątpliwie podsycali też nastroje tłumu, agitując tłum przez magafony i podejmując wszelkie działania wprowadzające chaos.
Powołanie Frontu Ocalenia Narodowego
Dwudzietego drugiego grudnia Victor Stanculescu, który został nowym ministrem obrony, wyznaczył spośród licznych pretendentów do władzy grupę Iona Iliescu; w ten sposób powstał Front Ocalenia Narodowego.